Angielski scali Europę?

„Jednym z głównych problemów, jakie pojawiają się w tworzeniu bardz" />

Angielski scali Europę?

„Jednym z głównych problemów, jakie pojawiają się w tworzeniu bardziej zintegrowanej wspólnoty europejskiej, jest nieodpowiednia komunikacja”, stwierdził prezydent Niemiec, Joachim Gauck, w przemowie wygłoszonej w lutym tego roku w Berlinie. Rozwiązaniem tego problemu, według Gaucka, byłoby wprowadzenie wspólnego języka dla całej Unii. Oficjalnym lingua franca UE miałby być oczywiście język angielski.

Prezydent Niemiec podkreślił jednocześnie, że aby zapewnić poczucie wspólnoty Europa potrzebuje zarówno wspólnego języka, jak i multilingualizmu: „Wierzę, że oba te elementy mogą istnieć obok siebie: poczucie zadomowienia w języku ojczystym (…) oraz praktyczny angielski we wszystkich sytuacjach życiowych i we wszystkich grupach wiekowych” (http://www.guardian.co.uk/world/2013/feb/22/german-president-pleads-britain-stay-eu).

Czy deklaracja prezydenta Niemiec to tylko próba zatrzymania Brytyjczyków w UE albo element realizacji wizji integracji Europy? Czy może jest to kolejny krok w cięciach wydatków administracji unijnej? Jakikolwiek jest powód, tłumaczenia dla Unii Europejskiej odeszłyby do lamusa.

W Unii funkcjonują 24 języki urzędowe. Obywatele UE mają zapewniony dostęp do wszystkich dokumentów UE w języku urzędowym swojego kraju. Posiadają także prawo do korespondencji z Komisją w swoim ojczystym języku. Posłowie mogą posługiwać się w Parlamencie Europejskim dowolnym językiem urzędowym Unii Europejskiej.

Komisja Europejska zatrudnia tysiące tłumaczy, którzy tylko w ubiegłym roku przetłumaczyli 176 milionów stron. Co roku Unia wydaje około 300 milionów euro na tłumaczenia (http://blog.1-800-translate.com/translation/translation-fatigue-at-the-eu/).

Wprowadzenie wspólnego języka oznaczałoby ograniczenie kosztów tłumaczeń i machiny administracyjnej UE, co wydaje się niezwykle kuszącą propozycją, zwłaszcza w obliczu wszechobecnego kryzysu.

Poza zredukowaniem kosztów tłumaczeń i administracji, wprowadzenie wspólnego języka oznaczałoby również znaczne usprawnienie komunikacji, nie tylko w siedzibach instytucji Unii Europejskiej. Zmiany wpłynęłyby na życie codzienne każdego z nas. Dzięki tej rewolucji moglibyśmy bez ograniczeń porozumiewać się z obcokrajowcami. Z drugiej strony, siła języków narodowych mogłaby ulec dominacji języka angielskiego, co odbiłoby się na różnorodności kulturowej i tożsamości narodowej.

Wizja prezydenta Niemiec wydaje nam się na chwilę obecną dość odległa i mało realna, jednak być może juz niedługo anglicyzacja językowa Europy sprawi, że określenie „melting pot” nie będzie już zjawiskiem typowo amerykańskim.

Myślicie, że powinniśmy czekać na proponowaną rewolucję językową z niecierpliwością? Czy angielski jest kluczem do jedności Europy? Czekamy na wasze opinie!

(PW)

Pomożemy w tłumaczeniu.Zadzwoń