Dobiegł końca nasz konkurs na utworzenie najdłuższego słowa złożonego z liter nazwy ATOMINIUM The Art of Translation. Oficjalne " />

Dobiegł końca nasz konkurs na utworzenie najdłuższego słowa złożonego z liter nazwy ATOMINIUM The Art of Translation. Oficjalne wyniki zostaną zapewne ogłoszone niebawem, ale z myślą o naszych kolejnych konkursach lingwistycznych chciałabym już dziś polecić Wam fascynującą lekturę poświęconą rozmaitym, niezwykle wyrafinowanym grom i zabawom językowym. Mam tu na myśli przeuroczą książeczkę Stanisława Barańczaka Pegaz zdębiał, w której autor daje zapierający dech w piersiach, godny najwyższego podziwu popis swojej wirtuozerii w bawieniu się językiem polskim.

Każdy z nas słyszał pewnie o anagramach, palindromach czy akrostychach, ale czy wiecie, co to są onanagramy, palindromadery lub idiomatoły? Nie? To poczytajcie Barańczaka. Ja najbardziej lubię onanagramy, czyli słowa utworzone poprzez przestawienie liter w nazwiskach znanych osób, tak aby otrzymać zupełnie inne nazwisko. Im dłuższe nazwisko, tym większe możliwości. I tak, wystarczy poprzestawiać litery w nazwisku Józefa Conrada Korzeniowskiego, aby otrzymać zupełnie nowego pisarza o wdzięcznym nazwisku Zenon Fiodor Ciszej-Krówka. Jan Kochanowski to inaczej S. Nocnik-Hawajko. Jan Chryzostom Pasek to nie kto inny jak Horst Szynke-Pomacaj. Juliusz Słowacki mógłby publikować pod pseudonimem Łucja Lizusowski. A co byście powiedzieli, gdyby na okładce Promethidiona zamiast szacownie brzmiącego nazwiska Cyprian Kamil Norwid widniał Marian W. Pyrdolnicki? Witold Gombrowicz byłby pewnie zachwycony, gdyby wiedział, że jego alter ego to niejaki G. Widrwitz-Colombo. Jest też w katalogu Barańczaka niejaki Pieter Zadupes, O. Fiszon-Kwakała (kto odgadnie, jacy to pisarze? Tylko bez zaglądania do książki!) i wielu, wielu innych. Oczywiście Stanisław Barańczak „zonanagramował” również własne nazwisko i to na baaardzo wiele sposobów. Mnie najbardziej podoba się A.S. Zasrańc-Bławatkin i Car „Wstańka” Bałaszin.

Ale onanagramy to tylko jeden z gatunków wymyślonych przez Barańczaka. Każdego tłumacza języka angielskiego zainteresują zapewne idiomatoły, czyli wyrażenia frazeologiczne przetłumaczone dosłownie na język angielski. Nie wiecie na przykład, jak przetłumaczyć na angielski pojęcie „koń na biegunach”? Wystarczy sprawdzić u Barańczaka i życie staje się prostsze – to nic innego, jak „a kind of horse living at the North and South Poles”. „Równy chłop” to „an even-surfaced peasant, a smooth peasant”. A „zabity deskami” to po prostu „killed as a result of being beaten up with planks”.

Myliłby się jednak ktoś, kto by pomyślał, że te purnonsensowe zabawy Barańczaka to tylko czysta igraszka niemająca żadnego zastosowania w praktyce. Talent naszego poety można wykorzystać na wiele sposobów. Co na przykład ma zrobić ktoś, kto chciałby zostać zawodowym recytatorem poezji, ale tak się nieszczęśliwie składa, że nie wymawia głoski „r”? Wystarczy, że zgłosi się do Barańczaka, a ten przerobi mu każdy utwór tak, aby głoski „r” w nim nie było, czyli stworzy tak zwany mankamęt. To zupełnie proste. Przeróbmy na przykład na mankamęt jeden z Sonetów krymskich, słynną Burzę. Dla oszczędności miejsca cytuję tylko pierwszą strofę.

Wersja oryginalna:

Zdarto żagle, ster prysnął, ryk wód, szum zawiei,

Głosy trwożnej gromady, pomp złowieszcze jęki,

Ostatnie liny majtkom wyrwały się z ręki,

Słońce krwawo zachodzi, z nim reszta nadziei.

Wersja mankamętowa dla recytatorów niewypowiadających „r”:

Spadły żagle, maszt trzasnął, UAAA! wód, SZUUU! zawiei,

Głosy zlęknionej ciżby, pompa w męce chrzęści,

Ostatnie liny majtkom wymknęły się z pięści,

Zachód zlał świat posoką. Został cień nadziei?

Po więcej przykładów tego, co można zrobić z językiem polskim, odsyłam do Barańczaka. Może jego doświadczenia przydadzą się Wam w naszych kolejnych konkursach. 🙂

Stanisław Barańczak, Pegaz zdębiał, Londyn 1995 (przy pisaniu tekstu korzystałam z tego wydania, ale jest już wydanie nowsze, z 2008 roku).

ED

Pomożemy w tłumaczeniu.Zadzwoń