21 lutego ustanowiono Międzynarodowym Dniem Języka Ojczystego, co jest upamiętnieniem wydarzenia, które miało miejsce w 1952 roku w Dhaka, czyli obecnej stolicy Ba" />

21 lutego ustanowiono Międzynarodowym Dniem Języka Ojczystego, co jest upamiętnieniem wydarzenia, które miało miejsce w 1952 roku w Dhaka, czyli obecnej stolicy Bangladeszu. Zabito wówczas pięciu studentów protestujących przeciwko ustanowieniu języka urdu jedynym oficjalnym językiem państwowym w Pakistanie. Nawoływali oni do rozpoczęcia strajku generalnego w obronie języka bengalskiego będącego dla nich językiem ojczystym. Na pamiątkę tych wydarzeń wkrótce przed uniwersytetem, koło którego odbywał się protest, postanowiono pomnik Shaheed Minar zwany także Pomnikiem Męczenników. Natomiast władze ustanowiły bengalski językiem państwowym.

Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego jest obchodzony od 14 lat – został proklamowany 17 listopada 1999 roku w celu podkreślenia bogactwa różnorodności językowej oraz zwrócenia uwagi na języki zagrożone wyginięciem, co jest, zdaniem współczesnych naukowców, jednym z głównych problemów językoznawstwa. Najtrudniej jest przetrwać językom używanym tylko w mowie, które giną wraz ze śmiercią ostatniego jego użytkownika. Być może zwrócenie uwagi na to zjawisko stanie się impulsem do działań w celu przywrócenia wymarłych języków, tym bardziej, że podejmowano takie inicjatywy z powodzeniem. Wystarczy wspomnieć udaną próbę ponownego wprowadzenia hebrajskiego, który przez długi czas był używany tylko i wyłącznie podczas liturgii (ok. 500 roku  do 1880  roku), a przecież nie można zapominać, że miał on swoich licznych użytkowników przez wiele wieków przed naszą erą i kilka wieków po Chrystusie w różnych odmianach (przedbiblijny, biblijny, rabiniczny). Przełom nastąpił w roku 1881, kiedy niejaki Ben Jehuda Eliezer  działał na rzecz uznania hebrajskiego trzecim oficjalnym obok angielskiego i arabskiego językiem w Palestynie pod mandatem brytyjskim, co mu się udało osiągnąć w 1920 roku. Nie jest to koniec wielkiego dzieła Eliezera – po tym wydarzeniu kontynuowane były pod jego okiem, rozpoczęte w 1910 roku, prace nad słownikiem współczesnego języka hebrajskiego. Sam inicjator tego przedsięwzięcia lingwistycznego wymyślił 4000 nowych słów, uwzględniając potrzeby współczesnego świata.

W tym roku UNESCO, które było pomysłodawcą i proklamowało święto języka ojczystego, tegoroczne obchody opatrzyło następującym hasłem: „Inclusion in and through Education: Language counts” („Włączanie do i za pomocą edukacji. Język ma znaczenie”), co jest odpowiedzią na dyskryminowanie  języków mniejszości narodowych w szkole. Zwłaszcza to hasło jest najbliższe kulturze języka polskiego i naszej historii, w której można odnaleźć wiele przykładów dyskryminowania polszczyzny  w edukacji, co znajduje swoje odzwierciedlenie  również w literaturze. Wystarczy wymienić choćby, czytaną raczej z obowiązku niż przyjemności, lekturę gimnazjalną „Syzyfowe prace”, pokazującą jednak dobrze przykład jakich wiele w polskiej historii. Tym, którzy już nie pamiętają z lat szkolnych, przypominam, że jej główni bohaterowie – młodzi Polacy, żyjący pod zaborem rosyjskim, nie mogą używać  języka polskiego, co jest powodem ich buntu, a w dalszej kolejności kar narzucanych przez dyrektora szkoły, w której jedynym językiem oficjalnym, jest rosyjski. Teraz, kiedy możemy posługiwać się językiem polskim i dowoli o nim po polsku dyskutować warto czasem – a  Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego, jest dobrym do tego pretekstem – zastanowić się nad polszczyzną, choćby tą codzienną. Na co dzień nie zawsze dbamy o poprawność językową, mówimy szybko, niestarannie, błędnie, nie wspominając już o ciągłych narzekaniach na to, że zasady obowiązujące w polskich normach językowych wydają się bez sensu i niepraktyczne. Po co „u” i „ó”? Nie wystarczyłoby „jedno u”? – słyszymy pytania bądź sami je zadajemy. Natomiast wyjaśnienia profesora Jana Miodka, prowadzącego co sobotę na TVP Polonia program edukacyjny „Słownik polsko@polski”, przez wielu postrzegane są jako oderwane od rzeczywistości i utrudniające życie. Wydaje mi się jednak, że wielu współczesnych użytkowników języka polskiego, gdyby znalazło się w podobnej sytuacji jak bohaterowie wspomnianych „Syzyfowych prac” czy studenci broniący języka bengalskiego w 1952 roku w Dhaka, zachowałoby się podobnie. I całe szczęście, że są to tylko moje „gdybania”…

Polszczyzna nastręcza wiele trudności, ale w tym też jej urok, a jej historia, zaczynająca się od pierwszego zapisanego zdania w „Księdze henrykowskiej” z roku 1270 roku – Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj, trwająca po dziś dzień wraz  z jej odmianami nieustannie się tworzy. Miejmy nadzieję, że takie określenia charakterystyczne dla współczesnego slangu młodzieżowego jak „jesteście w dechę”, „spalić Janka” będą kiedyś archaizmami takimi jak dla nas słowa „Bogurodzica” lub „Gospodzin”, a kolejne pokolenia będą tworzyły kolejne neologizmy, które kiedyś staną się archaizmami…

(DM)

Pomożemy w tłumaczeniu.Zadzwoń