To właśnie dzięki archeologicznym poszukiwaniom Heinricha Schliemanna współczesna kultura ma podstawy sądzić, że bohaterowie „Iliady” istnieli naprawdę. W " />

To właśnie dzięki archeologicznym poszukiwaniom Heinricha Schliemanna współczesna kultura ma podstawy sądzić, że bohaterowie „Iliady” istnieli naprawdę. W latach 70. XIX w. podczas wyprawy do Azji Mniejszej archeolog dowiódł, że domniemana lokalizacja Troi była błędna. Jego przypuszczenia dotyczące rzeczywistego umiejscowienia starożytnego królestwa potwierdziły się w 1873 r., kiedy natrafił w swoich wykopaliskach na „skarb Priama”, czyli 8833 przedmioty ze złota, srebra i miedzi. Innym cennym znaleziskiem badacza była Maska Agamemnona, odnaleziona w Mykenach.

Schliemann jest postacią intrygującą nie tylko ze względu na swoje odkrycia archeologiczne, ale także z powodu wyjątkowych zdolności językowych. Był poliglotą samoukiem, potrafiącym posługiwać się 14 językami obcymi, m.in. angielskim, hiszpańskim, włoskim, polskim czy francuskim. Okresem kluczowym dla jego kariery był pobyt w Holandii, do której być może nigdy by nie trafił, gdyby nie pewne zrządzenie losu. W wieku 19 lat młody Schliemann wypłynął w rejs jako chłopiec okrętowy. W wyniku nieszczęśliwego wypadku statek zatonął – Schliemannowi udało się przeżyć tę katastrofę, po czym trafił  właśnie do Holandii. Każdą wolną chwilę spędzał tam na nauce języków obcych. Wymyślił nawet własną metodę uczenia się, ponieważ pobieranie nauki raz czy dwa razy w tygodniu w jego mniemaniu mijało się z celem. Tak zwana schliemannowska metoda polegała na pamięciowym opanowaniu tekstów ze znanych książek. Rok takiej nauki przyniósł rezultat w postaci biegłego posługiwania się angielskim – znający go nauczyciele byli tym bardzo zaskoczeni. Według Schliemanna najważniejsze było mówienie na głos. Uznał to – obok uczenia się na pamięć tekstów w języku obcym – za najlepszy sposób na opanowanie wybranego języka obcego. Ponieważ poświęcał się nauce nie tylko w ciągu dnia, ale też w nocy, sąsiedzi wielokrotnie skarżyli się na jego głośne recytacje. Z tego powodu archeolog amator dwukrotnie zmieniał miejsce zamieszkania. Lubił mieć słuchacza, dlatego wynajmował w tym celu człowieka za parę franków. Słuchacz ów co prawda nie rozumiał nic z tego, co mówił mu Schliemann, ale mówcy zdawało się to wcale nie przeszkadzać. Dzięki tak dużej wytrwałości w ciągu dwóch lat nauczył się biegle posługiwać sześcioma językami. Tym samym zdobył odpowiednie kwalifikacje, aby zatrudnić się w handlowym biurze eksporterskim, gdzie bardzo szybko awansował.

Heinrich Schliemann zdawał sobie sprawę z wagi znajomości języków obcych. Można mu jedynie przyklasnąć i pójść w jego ślady, zwłaszcza że w naszych czasach zdolności językowe są cenniejsze niż kiedykolwiek wcześniej.

Marcin Bień

Pomożemy w tłumaczeniu.Zadzwoń