Zmora uczniów w szkolnych ławkach, niedouczona, ciągnie się przez całe życie i wprowadza w zakłopotanie. Nawet prymusom, którzy regułki ortograficzne recytują" />

Zmora uczniów w szkolnych ławkach, niedouczona, ciągnie się przez całe życie i wprowadza w zakłopotanie. Nawet prymusom, którzy regułki ortograficzne recytują z pamięci, zadrży czasem ręka nad kartką papieru, a w głowie pojawi się wątpliwość – „rz”? A może jednak „ż”…?

Trudny język polski

Każdy, rodzimy bądź nie, i językowo świadomy użytkownik języka polskiego zdaje sobie sprawę z tego, że mowa nasza należy do jednej z najtrudniejszych w Europie. Niewiele też brakuje jej do światowej czołówki, gdzie prym wiodą języki takie jak: chiński, japoński, arabski czy nasz bratanek – węgierski. Oprócz siedmiu przypadków (to i tak niewiele! Madziarzy mają ich 29!), przez które odmieniają się rzeczowniki, przymiotniki, zaimki, imiesłowy i liczebniki (prawdziwa gehenna dla obcokrajowców!); koniugacji czasownika, też będącej nie lada wyzwaniem (4 koniugacje i 11 wzorów odmiany), język polski posiada też dosyć skomplikowaną ortografię. Opozycje: „rz – ż”, „ó – u”, „ch – h” generują nie tylko błędy, ale też nieporozumienia. Bóg, Bug czy buk? W wielu sytuacjach tylko kontekst wskazuje nam, o który wyraz chodzi. Biada cudzoziemcowi, który nie jest specjalistą od geografii i botaniki Polski…

Czy aby na pewno?

Nie tylko polska pisownia ma swoje pułapki. Ten, kto wybrał się w piękną podróż przez naukę języka obcego, często prostszego niż rodzimy, z pewnością nieraz natknął się na ortograficzne, z pozoru niejasne, zagadki. Ogrom przykładów dostarcza, przez wielu uznawany za trudny, język francuski, szczególnie w zakresie homofonów (wyrazy brzmiące tak samo, ale posiadające różne znaczenie i pisownię). Weźmy pod lupę choćby triadę: foi/fois/foie. Jednolita wymowa [fwa] i różne znaczenie: wiara/raz/wątróbka (sławna foie gras!) w języku pisanym nieraz doprowadzają do nonsensów i z męża stanu robią męża wątróbki (un homme de foi / un homme de foie). Przykłady można mnożyć: sang (krew), Sans (bez), sent (3 os. l.poj. czasownika sentir – czuć się), cent (sto) etc. wymawiane są [sã]; moi (ja) i mois (miesiąc) brzmią jak [mwa] etc. Strach myśleć, do jakiego zamieszania może dojść, gdy za pióro weźmie się ortograficzny przeciętniak lub początkujący adept języka Moliera… Pozornie prosty język hiszpański też ma swoje kruczki. Haber / a ver (znajdować się / zobaczmy) czytamy jak [a’βer], vaca / baca (krowa / bagażnik dachowy) brzmią jak [‘baka]. Nieporozumień jest jeszcze więcej w amerykańskiej odmianie języka hiszpańskiego, gdzie nie ma rozróżnienia pomiędzy c i z, co dla językowych laików oznacza po prostu, że odmiana ta pozbawiona jest charakterystycznego seplenienia, z którym spotykamy się na Półwyspie Iberyjskim. Problemów nastręcza w końcu współczesna lingua franca, tj. język angielski. Całkowita rozbieżność między słowem pisanym i słowem mówionym to zmora nie tylko cudzoziemców, ale także samych native speakerów. Nauka poprawnej pisowni i wymowy zajmuje małym Brytyjczykom dwa bądź trzy razy dłużej czasu, niż ich kolegom z innych europejskich krajów. Czy więc słusznie angielski nosi potocznie miano łatwego języka?

A może by tak uprościć sobie życie…?

Wszędzie tam, gdzie język stanowi żywy twór, od czasu do czasu pojawiają się głosy postulujące jego uproszczenie. Głośne było na początku XX wieku wołanie futurysty Brunona Jasieńskiego o pisownię ściśle fonetyczną (np. nusz w bżuhu). Jak widać dziś, nie odbiło się ono zbyt głośnym echem. Francuzi też zaparcie bronią swojego dziedzictwa kulturowego i nie dopuszczają ortograficznych uproszczeń. Nieco bardziej liberalni na tym polu są nasi zachodni sąsiedzi – w 1998 niemiecki rząd podzielił długie słowa i zastąpił pisownię ß na ss. W 2010 Hiszpańska Akademia Królewska (RAE) wprowadziła dowolność w stawianiu niektórych akcentów wyrazowych, usunęła dwie litery z alfabetu i  określiła pisownię zapożyczeń (i tak dziś zamiast wyrazu croissant mamy cruasán!). Portugalczycy też postanowili ułatwić życie użytkownikom ich skomplikowanego języka i w 2011 opublikowali „Acordo Ortográfico”. Efekty zmian nie zawsze satysfakcjonują ich twórców. Według badań opinii publicznej połowa Niemców chciałaby powrotu do starych zasad. Zmiany w ortografii portugalskiej powodują komunikacyjne zawirowania w kontaktach z Brazylią, która nowelizacji nie przyjęła.

Wygląda na to, że po raz kolejny sprawdza się teoria o nieskuteczności zmian wprowadzanych w sposób sztuczny. Język, o czym dobrze wiedzą etymologowie, rozwija się sam, w sposób naturalny. Może dlatego w języku francuskim pojawia się coraz więcej nowych, tworzonych poprzez czytanie wyrazów od tyłu lub przestawianie sylab słów, których zapis spędza sen z powiek konserwatywnym językoznawcom, a cudzoziemcom utrudnia i tak już skomplikowaną komunikację. Ale to już temat na kolejny artykuł…

(AZ)

Pomożemy w tłumaczeniu.Zadzwoń